Zakończyły się referenda strajkowe, prowadzone w łódzkich szkołach i przedszkolach. Za przystąpieniem do strajku opowiedziało się 291 placówek, spośród 313 prowadzonych przez miasto. Tymczasem minister edukacji Anna Zalewska i premier Mateusz Morawiecki, wciąż udają, że nie ma problemu, a strajk, planowany na 8 kwietnia, coraz bliżej.
W liście wystosowanym do premiera Morawieckiego, wiceprezydent Łodzi Tomasz Trela podkreśla swoje zaniepokojenie sytuacją i troskę o bezpieczeństwo najmłodszych.
"Wyniki referendum mogą oznaczać paraliż placówek edukacyjnych, dlatego po raz kolejny przygotowałem pismo do premiera Mateusza Morawieckiego, w którym informuję o sytuacji i proszę o reakcję adekwatną do sytuacji. Słuchając debaty publicznej na ten temat mam wrażenie, że pan premier nie ma świadomości o skali zagrożenia albo jest wprowadzany w błąd. Związki zawodowe traktują strajk, jak ostateczność, chcą rozmawiać i porozumieć się bez protestu, ale po stronie rządowej nie ma chętnych do dialogu" - mówił wiceprezydent Łodzi Tomasz Trela.
Wiceprezydent Trela zaznaczył, że samorządy nie są stroną tego sporu, jednak to one muszą zrobić wszystko, co w ich mocy, żeby zapewnić bezpieczeństwo uczniom. Lekceważenie nauczycieli i konfrontacyjna postawa polityków PiS, którzy zamiast szukać rozwiązania problemu wolą napuszczać społeczeństwo na nauczycieli, doprowadziła do ostateczności. Jeśli premier Morawiecki nie opamięta się na czas, może dojść do tragedii, w której ucierpią przede wszystkim dzieci.
"Bezpieczeństwo najmłodszych jest najważniejsze, jeśli w wyniku strajku w placówkach będzie za mało nauczycieli będziemy je zamykać. Jednocześnie dla rodziców, którzy będą mieli kłopot z zapewnieniem opieki dla dzieci, postaramy się wskazać punkty w mieście, w których tym dzieciom zapewnimy opiekę i zajęcia zastępcze. To będą placówki kulturalne, sportowe oraz rekreacyjne" - dodał wiceprezydent Trela.